
Święta w Czadzie to prawie jak nie święta. Nie ma śniegu ani uroczystej kolacji, nie ubiera się choinki ani nie daje się prezentów. Więc co jest? Tutaj ludzie dopiero uczą się, czym jest Adwent. Słyszą w kościele, że jest to specjalny czas, by przygotować się na przyjście Pana Jezusa, ale czy to rozumieją? Na to potrzeba wiele czasu. Chrześcijaństwo w Czadzie jest młodziutkie.
Adwent w Czadzie w sumie jakby nie istnieje. W Polsce w tym czasie mamy codzienne Roraty, a tutaj nie ma nic specjalnego. Msza św., jeżeli jest, to zwyczajowo rano, ale nie różni się niczym od tej odprawianej w innym okresie liturgicznym. W kościołach nie ma żadnego symbolu, który mówiłby, że to Adwent.
W Wigilię Bożego Narodzenia zwyczajowo odprawiana jest Msza, ale trudno nazwać ją Pasterką, bo nie różni się niczym od każdej innej Mszy niedzielnej. Tylko tym, że jest wieczorem, bo rozpoczyna się zwykle ok. 19. Tradycyjnej kolacji wigilijnej też nie ma. Nikt nie dzieli się opłatkiem. Jedynie po Mszy ludzie zapraszają księdza na tradycyjne jedzenie, ale nie różni się to niczym od zwykłej niedzieli, kiedy robią tak samo. Nawet na stole nie pojawi się biały obrus.
Czadyjczycy z reguły są rodzinni i spędzają ze sobą sporo czasu, więc w czasie świat jest tak samo. Siedzą, rozmawiają i śmieją się. Dla przeciętnego człowieka to zwykły czas. Jedyne co, że nie trzeba iść do pracy. Dzieci uczą się „kolęd”, ale tak naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, co śpiewają. Dużo czasu potrzeba, aby ludzie tutaj zmienili swoje podejście. Faktycznie żyjemy w bardzo różnych światach…Opowiada Justyna Brzezińska